piątek, 27 lipca 2012

Helena Gordziej- ***










Pod zapaską nocy
przemyciłam miłość
z dnia poprzedniego
 
w zanadrzu samotności
chowam po niej pamięć
 
Kiedy nikt nie patrzy
nabieram jej pełne garście
Sycę wygłodniałe serce

Jolanta Augustyniak-Kopka-***

Franciszek Maśluszczak - Przewrócone drzewo


kiedy nie kocham jestem
jak rysunek rzeki opis zapachu
zapis dźwięków
rzeka, udaje ruch
ja gram
pachną perfumy
 
kiedy nie kocham nie maluję ust
w jaskrawym kolorze wiśni
nie rozumiem swojego psa
i nie muszą wychodzić z domu
kiedy nie kocham jestem
przewróconym drzewem
zapomnianą drogą

Maria Weber- ***

Leonid Afremov

O uśmiech ubożsi,
w słowa bogaci.
Opieszali...
Nadchodzimy spóźnionym krokiem,
niesiemy dłonie cudzych wróżb,
mijamy domy podświetlonych cieni,
by coraz prędzej zapominać,
że kiedyś dałeś,
że kiedyś brałam to,
co dziś zabiera wciąż
opieszałość.




Anna Frajlich - Między nami ocean...

Anne Lan - Selene i Endymion

Między nami ocean
czas przecięty nożem
tak dalecy oboje
a zbyteczna pamięć
jeszcze mi na policzkach dłonie kładzie twoje
jeszcze twoim ramieniem ogrzewa mi ramię
a listy telefony książki obietnice
puste muszle
i perły się z nich nie wysnują
codziennie wychodzimy na różne ulice
tak obcy
cięte rany
długo
czy się goją?

Wisława Szymborska -Bez tytułu



Tak bardzo pozostali sami,
tak bardzo bez jednego słowa
i w takiej niemiłości, że cudu są godni?
gromu z wysokiej chmury, obrócenia w kamień.
Dwa miliony nakładu greckiej mitologii,
ale nie ma ratunku dla niego i dla niej.
 
Gdyby ktoś chociaż stanął w drzwiach,
cokolwiek, choć na chwilę, zjawiło się i znikło,?
pocieszne, smutne, zewsząd i znikąd,
budzące śmiech albo strach.
 
Ale nic się nie zdarzy. Żadne, samo z siebie,
nieprawdopodobieństwo. Jak w mieszczańskiej dramie
będzie to prawidłowe do końca rozstanie,
nie uświetnione nawet dziurą w niebie.
 
Na ściany niezachwianym tle,
żałośni jedno dla drugiego,
stoją naprzeciw lustra, gdzie
nic prócz odbicia dorzecznego.
 
Nic prócz odbicia dwojga osób.
Materia ma się na baczności.
Jak długa i szeroka i wysoka,
na ziemi i na niebie i po bokach
pilnuje przyrodzonych losów -
jak gdyby sarenki nagłej w tym pokoju
musiało runąć Uniwersum.

Ks Jan Twardowski- To nieprawda, że szczęście



Ile buków opadło
ile szpaków się zbiegło
zimą łączył nas śnieg
 
potem wrzos optymista
bo zakwita ostatni
gotów by dać nam ślub
 
to nieprawda że szczęście
najmocniejsze i pierwsze
jak król
 
Niewidzialny się zjawił
krzyż ogromny ustawił
między tobą a mną

niedziela, 22 lipca 2012

ks. Jan Twardowski- Aby się stało


fot. Enzo Perrazziello
Gwiazdy by ciemniej było
smutek by stale dreptał
oczy po prostu by kochać
choć z zamkniętymi oczami
 
wiara by czasem nie wierzyć
rozpacz by więcej wiedzieć
i jeszcze ból by nie myśleć
tylko z innymi przetrwać
 
koniec by nigdy nie kończyć
czas by utracić bliskich
łzy by chodziły parami
śmierć aby wszystko się stało
pomiędzy światem a nami

ks. Jan Twardowski- Co zostało we mnie


Nie o grzechy mnie pytaj
co zostało we mnie
Ile szczerości tego co już było dawno
ile uśmiechów wcześniejszych od myśli
niewinności jak długowłosego jamnika
albumu z wierszem "kto bibułę buchnie niech mu
łapa spadnie"
snu od bólu głowy
liścia wiązu co drapie
serce widzącego bez okularów
barwy której się uczyłem jak muzyki
kamienia wystrzelonego z procy który nie
doleciał jaszcze do ziemi
modlitwy szumiącej jak ogień
siostry przy rodzinnym stole jak niebieska
ostróżka
pokazującej mi język po drugiej stronie lampy
słów wciąż czujnych by nie uśpić krzywdy
sumienia tak wiernego jak anioł i zwierzę
 
i tego niewidomego - co dalej

Daniel Jabłoński - Życie...



Wiele lat żyjesz tu na ziemi
Nie myśląc o tym co cię czeka.
Biegasz wciąż, rozwiązujesz problemy,
Nie widzisz obok drugiego człowieka.
 
Wiesz, że kiedyś odejdziesz i z tym się godzisz,
Więc żyjesz jak ptak przez długie lata,
Sądzisz, że śmierć cię wyswobodzi,
I sprawi, że znikniesz gdzieś w bezmiarze świata.
 
A jeśli Bóg istnieje, a człowiek ma duszę
I to jak żyjesz nie jest bez znaczenia,
To Stwórca wezwie Cię kiedyś na sąd do siebie
I spyta o to, co zrobiłeś dla Jego stworzenia.
 
Może więc warto zatrzymać się chwilę,
I zwolnić tempa w biegu morderczym.
Pomyśleć nad sobą, nad tym jak żyjesz
I na ludzi patrzeć nie oczami, lecz sercem!

Eliot Thomas Stearns- Wydrążeni ludzie


I
My, wydrążeni ludzie
My, chochołowi ludzie
Razem się kołyszemy
Głowy napełnia nam słoma
Nie znaczy nic nasza mowa
Kiedy do siebie szepczemy
Głos nasz jak suchej trawy
Przez którą wiatr dmie
Jak chrobot szczurzej łapy
Na rozbitym szkle
W suchej naszej piwnicy

Kształty bez formy,
cienie bez barwy
Siła odjęta, gesty bez ruchu.
 
A którzy przekroczyli tamten próg
I oczy mając weszli w drugie królestwo śmierci
Nie wspomną naszych biednych i gwałtownych dusz
Wspomną, jeżeli wspomną,
Wydrążonych ludzi
Chochołowych ludzi.

II
Oczu napotkać nie śmiem w moich snach
W sennym królestwie śmierci
Nigdy się nie ukarzą:
Tam na złamanej kolumnie
Oczami będzie blask słońca
Tam tylko chwieją się drzewa
I głosy, kiedy wiatr śpiewa,
Są dalsze i uroczyste
Niż gwiazda blednąca.
 
I obcym nie był bliżej
W sennym królestwie śmierci
Niechaj jak inni noszę
Takie umyślne przebranie
Patyki stracha na polu
Szczurzą sierść, pióra wronie
Niechaj jak wiatr wieję się skłonię
Nie bliżej -
 
Niech ostatecznie ominie spotkanie
W królestwie ni światła ni cienia
 
III
Tutaj kraina nieżywa
Kraina kaktusowa
Tu hodują kamienie
Obrazy, ich łaski wzywa
Dłoń umarłego błagalnie wzniesiona
Pod migotem gwiazdy blednącej.
 
Czy tak samo jest tam
W drugim królestwie śmierci
Czy budzimy się zupełnie sami
W godzinę kiedy wszystko w nas
Jest czułością i czystymi łzami
Usta chcą pocałunku
A modlą się do złamanego kamienia.
 
IV
Nie tu są oczy
Nie ma tu oczu
W tej dolinie umierających gwiazd
W tej wydrążonej dolinie
Złamanej szczęce naszych utraconych królestw
 
W tym ostatnim miejscu spotkania
Na oślep szukamy
Nieufni i niemi
Na żwirach zgromadzeni pod opuchłą rzeką
 
Na zawsze niewidomi
Bo nie ukażą się oczy
Gwiazda nieustająca
Wielolistna róża
Królestwa śmierci bez świateł ni cienia
Nadzieja tylko Pustych ludzi
 
V
Więc okrążajmy kaktus nasz
Kaktus nasz kaktus nasz
Więc okrążajmy kaktus nasz
O piątej godzinie rano
Pomiędzy ideę
I rzeczywistość
Pomiędzy zamiar
I dokonanie
Pada Cień
 
Albowiem Tuum est Regnum
 
Pomiędzy koncepcję
I kreację
Pomiędzy wzruszenie
I odczucie
Pada Cień
 
A życie jest bardzo długie
 
Pomiędzy pożądanie
I miłosny spazm
Pomiędzy potencjalność
I egzystencję
Pomiędzy esencję
I owoc jej
Pada Cień

Albowiem Tuum est Regnum
 
Albowiem Tuum est
Życie jest
Albowiem Tuum est
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
Nie hukiem ale skomleniem.

sobota, 21 lipca 2012

Anna Świrszczyńska- Muszę to zrobić


mój bardzo miły, muszę cię pożegnać.
muszę odejść
i znów będę sama.
odbiorę ci moje ciepło, splątane z twoim
w uścisku
sennego szczęścia.
 
nie będzie to łatwe. zrosły się oba
i będą się bronić
przed tym rozdarciem,
jak dwoje zwierząt przed śmiercią.
przerażone, głupie i piękne
będą walczyć jak o życie.
o swoje prawo
nocy.
 
muszę cię odtrącić, mój miły,
choć jestem ci potrzebna,
i odejść tam,
gdzie nie jestem potrzebna nikomu.
muszę strzelić ci w serce,
choć mnie błagasz o litość,
i sobie strzelić w serce,
choć tak bardzo się boję.
 
nikt z ludzi
tego ode mnie nie żąda.
a jednak muszę to zrobić.

Halina Poświatowska - Dysonans


świat jest tak mały
świat ma tylko dwa piętra
na wyższym jesteś ty
oddychasz ciężko
obok stoi wieczność
ciemna
 
mozolnie po schodach
idę w białej koszuli
ocieram usta
ciepłą wilgotną ręką
zakrywam usta
za mną
idzie wieczność
obydwie
stajemy pod twoimi drzwiami
 
z czołem opartym
bezgłos
jak rozpięty na strunie krzyk
łapczywie chwytamy oddech
liczymy raz... dwa... trzy...
 
świat ma tylko dwa piętra
tylko dwa
nieduże
z krążącymi gwiazdami świat
dlaczego tak trudno umrzeć?

Kazimierz Dąbrowski-Posłanie do nadwrażliwych



Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata,
za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych
zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością,
która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego
nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.
 
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym
tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych
i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest
a przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.
 
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
 
Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

Bolesław Taborski- ***

Edvard Munch: Rozpacz

rozpaczy która jest w miłości
nie da się zmierzyć jak tylko
kałużami najczerwieńszej krwi
echami bezdennych przepaści
hukiem ogromnych oceanów
 
a kiedy wyschnie krew zostaje brud
a kiedy zemrze echo zostaje  śmierć
a kiedy zamilknie huk zostaje milczenie
 
lecz kiedy rozpacz przeminie
miłości juz nie ma
poezja odeszła odeszła
rozpacz to gdy miłość powraca
w kałużach echach huku
 
tak jesteśmy miażdżeni na kręcącym się kole
wciąż odradzani bólem ogłuszani wrzawą
aż bez czucia padniemy w brud śmierć milczenie