Andrzej Zujewicz |
czekałam długo
wspierałam włosy na ręce
podpórkę robiłam włosom
z moich rąk samotnych z palców
wspierałam włosy na ręce
podpórkę robiłam włosom
z moich rąk samotnych z palców
usta oszukiwałam pieszczotą
kolorowej szminki
czekajcie — mówiłam — ustom
przyfruną pocałunki
opadną
rojem pszczół w wasze różowe wnętrze
kolorowej szminki
czekajcie — mówiłam — ustom
przyfruną pocałunki
opadną
rojem pszczół w wasze różowe wnętrze
i piersi dotykałam ręką
szeptałam w uniesione końce
czekajcie — przyjdzie ten
w którego rąk zagłębieniu
znajdziecie przystań spokojną
szeptałam w uniesione końce
czekajcie — przyjdzie ten
w którego rąk zagłębieniu
znajdziecie przystań spokojną
i nóg strzelistym wieżom
odwróconym w dół
kłamałam — przyjdzie
i drżały — wierząc
odwróconym w dół
kłamałam — przyjdzie
i drżały — wierząc
teraz — rzucam to wszystko
w chłodną taflę lustra
jak w głęboki staw
i odwracam twarz i się śmieję
w chłodną taflę lustra
jak w głęboki staw
i odwracam twarz i się śmieję
* * *
ta miłość jest skazańcem
zasądzonym na śmierć
umrze
za krótkie dwa miesiące
zasądzonym na śmierć
umrze
za krótkie dwa miesiące
na świecie jest przestrzeń i czas
odejdziesz ode mnie
odejdziesz ode mnie
na świecie jest niemoc i konieczność
nie zatrzymam cię
żadnym pocałunkiem
nie zatrzymam cię
żadnym pocałunkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz