niedziela, 26 sierpnia 2012

Julia Dickstein-Wieleżyńska- Do *

Twe oczy takie świetliste dziwy, baśnie — diamenty,
dwu iskier z słonecznej słońca cięciwy blask niezgarnięty
Twe oczy jako tatrzańskie stawy w zwiewnym szafirze,
 gdzie w głębiach patrzą z pół-snu, pół-jawy cichość i wyże.
I wiem, że szłabym w bezkres przestworza po rośnym globie,
a jako kraśna kwitłabym zorza światu i tobie.
Ty byś na duszy mej, by na lirze grał śnieżne pieśni,
niech jak gołębie łatają chyże w tłum nasz rówieśni.
Ja bym z twych źrenic garnęła lśnienia w wieniec tęczowy
co by owojem górnym natchnienia osnuł nam głowy.
I nasze myśli, w niebieskie dale loty biorące,
w jakimś by świętym ducha krysztale Zakuły słońce.
Takich mi świateł zaziemskich roje w serce się kładą,
gdy musną czarem źrenice twoje twarz moją bladą.
I nie wiem czemu z srebrnej roztoczy szczęścia i chwały
w mrok zbiegły twoje królewskie oczy by mnie wybrały?

Brak komentarzy: